niedziela, 17 lipca 2016

Epizodzik: "Uroboros" 
Autor: Patch próbuje



Witaj w przedsionku piekieł
niczego nieświadom człowiecze,
nic ci nie będzie lekiem,
gdy w otwarte rany jad piecze...



Widziałam tylko jej stopy. Ale to mi w zupełności wystarczyło. Widziałam jak szła powolnym krokiem. Okrążyła krzesło, na którym spoczywało jego skatowane ciało. Mimo wszystkich wcześniejszych męk dalej zachował przytomność. Słychać było jego ciche jęki. 
Powoli wzięła w ręce kawałek kredy i zaczęła rysować dookoła niego jakieś symbole, znaki. Rysowała wszystko z chirurgiczną dokładnością, a robiła to tak delikatnie, jakby pieściła kredę i lodowatą posadzkę. Jej biała, niewinna sukienka sunęła po ziemi tuż przy jej stopach. Ani na moment nie przerwała swojej mrocznej pieśni.



... jad już się w członki twe wdziera,
krew w żyłach się gotuje,
nadchodzi Uroborosa era,
niech męka wasza nigdy nie ustępuje...



Skończyła rysować. Wyprostowała się i delikatnie uśmiechnęła. Wyglądała wtedy zupełnie tak, jak wtedy kiedy spotkałam ją po raz pierwszy. Rumiane policzki, długie blond włosy opadające falami na plecy, beztroski błysk w błękitnym oku. Wyglądała zupełnie tak samo jak inne dziesięciolatki. 
Cały czas śpiewając podeszła do drewnianego stolika i wzięła coś z niego, niestety nie udało mi się zauważyć co.



... ujawniło się znamię Pana Nieskończoności 
gotów jest twoją ofiarę przyjąć,
zginiesz dla Niego w imię uległości,
aby nas mógł Jego gniew ominąć!



Wolnym krokiem podeszła do niego. Przesunęła ręką po jego twarzy. Zrobiła to w sposób nabożny, z namaszczeniem, po czym złożyła na jego czole delikatny pocałunek. A potem powoli uniosła rękę, w której coś trzymała tuż nad jego głowę.
Nagle rozległ się nieludzki dźwięk. Krzyk wymieszany ze zwierzęcym rykiem. Dźwięk tak ostry i nieprzyjemny w sekundzie rozdarł atmosferę i rozszedł się falą we wszystich kierunkach gasząc świeczki rozstawione dookoła krzesła. Dźwięk ten trwał zaledwie moment, ale zdawało się, że przez niego świat się zatrzymał na dobrych parę minut.




Dopiero po chwili zorientowałam się, że dźwięk ten wydostał się z mojego gardła. Zauważyłam też, że wstałam i zdradziłam swoją kryjówkę. A teraz...
...teraz patrzę prosto w błękitne oczy, których tęczówki zlewają się ze źrenicami i białkami, po czym przybierają odcień szkarłatnej czerwieni...

poniedziałek, 11 lipca 2016

Epizod: "Wpis doktora nr.2"
Autor: Soul

Pacjent nr. D 113: Był wieczór, tylko ja i ona, leżała świeża, jeszcze gorąca. Czekała na mnie, w końcu na kogo innego. Czekała tak i czekała, niestety miałem mnóstwo pracy a przerwa nie wchodziła w grę. Ciągle na nią zerkałem, w ogóle nie ruszała się z miejsca. Było coś po 1 w nocy, ona się jeszcze rozgrzewała a ja szybko w między czasie rozpaliłem w kominku, włączyłem romantyczną muzykę i zasłoniłem rolety,jeszcze dodatkowo zrobiłem miejsce gdybym się z nią przeniósł na inne umeblowania w domu.

wtorek, 5 lipca 2016

Epizodzik: "Zaproszenie po imprezie..."
Autor: Soul

Była ciemna noc, zimno i  ogóle. Dwójka znajomków wracała właśnie z imprezy nieźle podpici. Aleks, odprowadzał do domu Soula bo wiedział, że Soul w tym stanie może już nie trafić. Kiedy stali pod jego domem, Soul zaproponował by Aleks został u niego na noc. Aleks miał jeszcze kawałek drogi do domu ale skorzystał z propozycji. Kiedy weszli do środka, było ciemno i cicho, Soul kazał Aleksowi iść już do pokoju a on tylko przyniesie kilak zabaweczek.

poniedziałek, 27 czerwca 2016

Epizodzik: "Opowiadanie ze smaczkiem..."
Autor: Patch
link do jej strony: Patch Próbuje


Weszła do pomieszczenia pewnym krokiem. Dobrze znała to miejsce. Była już tu niejednokrotnie. Oblizała wargi i rozejrzała się dokoła. Kogo by tu wybrać? 
Po kilku minutach bacznych oberwacji w końcu znalazła idealną kandydatkę. Średniego wzrostu, szczuplutka blondynka delikatnie bujała biodrami w rytm ogłuszającego basu. Ubrana była w obcisłe jeansy i dobrze dopasowaną bluzkę w kolorze szarym. Na nogach miała trampki, a na ręce bransoletkę. Wyglądała trochę niepewnie, zupełnie jakby była tutaj pierwszy raz. Tańczyła z jakimś gościem, któremu ewidentnie coś w spodniach zaczynało rosnąć. 
Trish postanowiła oswobodzić niewinną blondyneczkę z łapsk tego napaleńca. Powoli przecisnęła się miedzy skaczących w rytmie pijanych ludzi. Podeszła do blondynki, delikatnie szarpnęła za ramię i wykrzyczała między basy:
- Tu jesteś! Szukam cię od 15 minut! Twój chłopak też!
To zawsze działa. Napaleniec w momencie się zmieszał i zaczął rozglądać za spojrzeniem domniemanego chłopaka dziewczyny. Tymczasem Trish odciągnęła dziewczynę do baru.
- Przepraszam, ale musiałam cię od niego uwolnić. 
- Przepraszam, ale my się nawet nie znamy. Chyba mnie z kimś pomyliłaś.
- Nie, głupia. Wyciągnęłam cię z łap tego gościa. Ta znajomość nie skończyłaby się dla ciebie dobrze. Gość jest tak napalony, że wyruchałby własnego psa. Widać po tobie, że to nie twoje klimaty, wiesz, tego typu imprezy.

piątek, 24 czerwca 2016

Epizod: "Wpis doktora nr. 1"
Autor: Soul


Pacjent nr. A 203: Młoda dziewczyna, miała ok. 17 lat, nawet niezła, widziałbyś ten zderzak, no i miała czym oddychać. Ubrana bardzo skąpo, szła spokojnie chodnikiem. Wokół pełno ludzi, była godzina 15 więc dużo osób wracało do domów z pracy, ona jednak przebijała się przez ten tłum, na pewno nie wracała ze szkoły. Gdzieś w połowie budynku zaczęła gadać z jakimś przypadkowym kolesiem, chłopak złapał ją za dupę i skierowali się do ciemnej uliczki, która znajdowała się kilka metrów dalej. W sumie wcale taka ciemna nie była, to była zwykła wnęka między budynkami, z chodnika było wszystko widać. Zaczęło się niewinnie od pocałunków, potem przeszli do obmacywania się. Coś musiało się stać bo dziewczyna chciała mu się wyrwać ale chłopak wyciągnął chyba strzykawkę i wbił jej w udo. Dziewczyna się rozluźniła, ewidentnie doszło wtedy do gwałtu. Przechodnie ignorowali to co się tam działo, chociaż wcale nie jestem lepszy...
Dr Hemvis: Nie zareagowałeś? [zapytał się go, będąc nieporuszonym]
Pacjent nr. A 203: Nie, myślałem wtedy jak wszyscy, to jej sprawa, ona do tego doprowadziła i to ona teraz za to odpowiada. Gdy teraz o tym myślę, mogłem ją uratować, ewentualnie mogłem spróbować i zginąć tam. Jestem słabym, starym człowiekiem, który się po prostu bał. W końcu wszyscy chcemy żyć jak najdłużej nawet kosztem innych. Najgorsze się zaczynało później. Gdy już skończył, wyciągnął z kieszeni nóż i zaczął ją patroszyć. To był okropny widok, poczułem wtedy wstręt a później tak wielki strach, że siedziałem tam patrząc się i nie wiedząc co mam zrobić. Kiedy skończył wyciągać jej narządy, spakował je. Wychodząc jeszcze z uliczki rozejrzał się i zauważył mnie. Podszedł spokojnym krokiem, widział, że sparaliżował mnie strach więc tylko poklepał mnie po ramieniu i dodał "Dobry staruszek". Skurwysyn miał może z 24 lata był niewiele młodszy ode mnie. Gdy odszedł siedziałem tam jeszcze przez chyba dwie godziny. Dochodziło to wszystko do mnie. Czułem się coraz gorzej, nie mogłem uwierzyć, że nic z tym nie zrobiłem. To co się tam stało... Ludzie przechodzący obok i udający, że nic się nie dzieje... Ignorujący to lub myślący, że należało jej się... gdy teraz o tym wszystkim myślę to świat jest jednak okrutny, niesprawiedliwy... Ona miała tylko 17 lat... [kończył ze łzami w oczach]



Na marginesie: Witam na moim blogu gdzie znajdziecie najdziwniejsze opowiadania, które nie zawsze mają coś wspólnego ze sobą, czytajcie, śmiejcie się (może nie w tym przypadku), bawcie się dobrze, polecajcie epizodziki innym :D Miłego czytania.